Ostanie podrygi jesieni - przed nadejściem mrozu - pozwoliły na zajęcie się wodą z dachu. Pomimo tego, że ziemia gdzie budujemy jest niezwykle chłonna zdecydowaliśmy się na odprowadzenie wody jak najdalej od fundamentów :)
I tutaj idelanie nadała się studnia którą kopałem latem :) Studnia miała w zamyśle służyć do podlewania ogrodu, ale będzie miała dwa zadania! Są cztery kręgi z czego 1,5 jest non stop zalane - dokładnie taki sam poziom wody jak w rzecze która płynie za płotem. Latem robiłem próbę, od wyciągnięcia do dna - napełnienie trwa mniej niż 5 minut. To samo z zalewaniem, tyle że jeszcze trochę szybciej.
Pomysł jest więc taki, żeby zrobić dwa kolektory po obu stronach domu i wpiąć się do studni.
Początek prac za nami, i kilka fotek:
Na początku robota szła ciężko, trudno było dopasować odpowiednie kolana - ale żeby nie stracić na ich ilości majątku - i wypoziomować but pod rynną. Swoją drogą, 20 zł za jeden to chyba fajna cena, spodziewałem się większego wydatku...
Proste odcinki w rurach po 2 i 3 metry to bajka nie robota :)
Niedługo później zaczęło już zmierzchać, więc roboę kończyłem przy halogenie, i nie mam fot - ale udało się wpiąć do studni ;) Ale pęknął krąg.... Później założę opaskę, obleję betonem i powinno być git :)